poniedziałek, 5 listopada 2012

Jajko w szklance, czyli po wiedeńsku

Wiedeń, kawa po włosku
Wiedeńska może być odsiecz lub secesja, wiedeński może być walc lub tort. A po wiedeńsku można podać kawę lub jajko i tym ostatnim się tu zajmiemy.

SKŁADNIKI
(na 1 porcję)
2 jajka
łyżka masła
sól i pieprz
posiekana natka z pietruszki lub szczypiorek

WYKONANIE
Jajka gotujemy na miękko (5 minut, liczymy od momentu wrzucenia jajka do wrzątku) lub w koszulkach (4 minuty). W międzyczasie przygotowujemy tytułową szklankę (może być też kubek lub mała, głęboka miseczka). Naczynko ogrzewamy, wkładamy doń masło, żeby się rozpuściło.
Do tak przygotowanego naczynia wrzucamy ugotowane jajka - w koszulkach po odsączeniu i opłukaniu, a na miękko po wyjęciu ze skorupki. Solimy i pieprzymy do smaku, mieszamy widelcem, żeby otworzyć żółtko. Posypujemy posiekaną zieleniną i natychmiast podajemy.

Jajko w koszulce, jajka w koszulkach

"Każdy ma swój sposób na jajko" - do takiego wniosku doszliśmy z przyjaciółmi dyskutując dawno temu o upodobaniach kulinarnych. I moja ulubiona wersja jajka, już wtedy, w 2001 roku, to było jajko w koszulce. Gdzieś o nich usłyszałam, zrobiłam i polubiłam. Zazwyczaj jadłam je na kanapce z masłem, przykryte serem lub serem i szynką, przy czym ser cudownie się roztapiał. Po tamtej rozmowie włączyłam do swojego menu również jajko w szklance (po wiedeńsku), które zresztą można zrobić z jajka w koszulce. Natomiast jajko w koszulce sprawdza się zarówno do śniadania, jako alternatywa jajka sadzonego czy jajecznicy jak i jako dodatek do zup, np. zupy czosnkowej. W sosie (np. chrzanowym) może stanowić dnia obiadowe lub bardziej eleganckie, ciepłe śniadanie.

Jajko w koszulce powstaje, kiedy wrzucimy surowe jajko bez skorupki do gotującej się wody. Po ok. 4 minutach będzie ono dobre, tj. białko się zetnie, a żółtko pozostanie płynne. Ta metoda gotowania jajek ma tę przewagę nad gotowaniem w skorupkach, że w każdej chwili można zobaczyć i dotknąć, na jakim etapie jest nasze jajko. Nie ma niespodzianek. Julia Child pisze, że najważniejszym wymaganiem jest to, aby jajka były bardzo świeże. Są wtedy odpowiednio zwarte.

SKŁADNIKI
świeże jajka
1 łyżeczka octu na każde 1/2 l wody
gorąca woda

WYKONANIE
W raczej płaskim garnku gotujemy wodę - ok. 5 cm głębokości. Dodajemy ocet. Kiedy woda wrze, rozbijamy jajko i trzymając je tuż nad wodą, wrzucamy je do wrzątku. Drewnianą łyżką można przytrzymać białko przy żółtku przez 2-3 sekundy, żeby się nie rozlazło. Kiedy woda zawrze znowu, wrzucamy kolejne jajko. Za jednym razem najlepiej gotować do czterech jajek. Jajko można również rozbić wcześniej do małego naczynka i z tego naczynka przelać je potem do wody, ale nie wiem, po co tak komplikować.
Po 4 minutach wyjmujemy pierwsze jajko i sprawdzamy jego miękkość palcem. 
Jajka płuczemy w miseczce z wodą i podajemy. Można również je przechowywać - w lodówce zanurzone w wodzie. Przed podaniem odgrzewamy je wtedy w gorącej, osolonej wodzie.

Środziemnomorska zupa czosnkowa (Aigo bouido)

Ta zupa była dla mnie zaskoczeniem, zarówno, jeśli chodzi o jej przygotowanie, jak i smak, który się uzyskuje. Pod obydwoma względami jest intrygująca i warto ją zrobić, choćby po to, żeby nauczyć nowej techniki. No a poza tym w tak ciężkich czasach nie sposób pogardzić czymś, co jest pyszne, eleganckie i bardzo tanie.
Czosnek w tej zupie pod wpływem gotowania traci swoją ostrość i staje się kremowy i delikatny. Nie trzeba się obawiać czosnkowego dechu.
Przepis, oczywiście, od Julii Child.

SKŁADNIKI
1 cała główka czosnku lub ok. 16 ząbków, nieobranych
1 1/2 l wody
2 łyżeczki soli
szczypta pieprzu
2 goździki
1/4 łyżeczki szałwii
1/4 łyżeczki tymianku
1/2 liścia laurowego
4 gałązki pietruszki
6 łyżek oliwy z oliwek
3 żółtka
do podania
tosty z białego pieczywa 
ser żółty, najlepiej parmezan

WYKONANIE
Czosnek wrzucamy na 30 sekund do naczynia z wrzącą wodą, po czym wyciągamy, studzimy i obieramy.
Obrane ząbki czosnku wraz solą, wszystkimi ziołami i trzema łyżkami oliwy zalewamy wodą i gotujemy powoli przez 30 minut w międzyczasie doprawiając do smaku.
W osobnym naczyniu ubijamy żółtka i pozostałą oliwę na majonez. Najpierw przez około minutę ubijamy same żółtka, aż staną się gęste. Wtedy kropla po kropli dodajemy oliwę i ubijamy nadal.
Tuż przed podaniem dodajemy do (znowu po kropli) łyżkę zupy do żółtek ciągle ubijając. Następnie powoli wlewamy resztę zupy przez sito, przeciskając przez nie czosnek.
Podajemy natychmiast z tostami i serem.

Obiło mi się gdzieś o oczy zdjęcie tej zupy z jajkiem w koszulce, tak też można.

sobota, 3 listopada 2012

Lebkuchen czyli piernik norymberski

Smak norymberskich pierników na opłatku możesz mieć teraz w domu! Kiedy znalazłam ten przepis w amerykańskiej książce kucharskiej (wiadomo, Ameryka to tygiel kulinarny) omal nie oszalałam z radości. Od tej pory Lebkuchen towarzyszy nam w każde święta Bożego Narodzenia. 

SKŁADNIKI
Ciasto
2 1/4 szklanki przesianej mąki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki zmielonych goździków
1/2 łyżeczki zmielonego ziela angielskiego
1/4 łyżeczki startej gałki muszkatołowej*
1/2 szklanki ciepłej, bardzo mocnej kawy (parzonej, a nie rozpuszczalnej!)
1/2 szklanki miodu (do pierników polecam spadziowy lub wrzosowy)
1/4 szklanki (ok. 100 g) masła
1/2 szklanki ciemnego brązowego cukru
1 duże jajko
1/4 szklanki kandyzowanej cytryny 
1/4 szklanki kandyzowanej skórki pomarańczowej
1/4 szklanki kandyzowanej skórki cytrynowej
3/4 szklanki posiekanych migdałów
Polewa pomarańczowa
1 1/2 szklanki cukru pudru
3 łyżki wody lub soku z pomarańczy
otarta skórka z ok. 1/2 pomarańczy

* prawdopodobnie już to pisałam, ale napiszę jeszcze raz, bo ktoś mógł nie czytać: gałkę kupujemy bezwzględnie całą i trzemy na tarce tuż przed użyciem. Substancje aromatyczne (a o aromat przecież nam chodzi) w gałce są lotnej natury, wyparowują więc bardzo szybko. Gałka kupiona w formie tartej, nawet tuż po otwarciu torebki nie ma nawet 1/4 tego aromatu, co świeżo starta.

WYKONANIE
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni C.  Płaską foremkę smarujemy masłem i odstawiamy.
Mieszamy mąkę, sodę i przyprawy korzenne, odstawiamy. W małej miseczce mieszamy dokładnie kawę z miodem, również odstawiamy.
Używając miksera ucieramy masło z brązowym cukrem, aż powstanie gładki krem. Oczywiście, można ucierać za pomocą drewnianego okrągłego tłuczka, robiłam tak przez wszystkie te lata zanim dostałam mikser. Dodajemy jajko i ubijamy dokładnie. Teraz na zmianę dodajemy porcję mąki z przyprawami (4 porcje) i porcję kawy z miodem (3 porcje). Ubijamy na niskich obrotach tylko aż składniki wymieszają się dokładnie. Wtedy dodajemy kandyzowane owoce i migdały, mieszamy łyżką.
Ciasto wykładamy do foremki, rozprowadzamy równo po dnie. Pieczemy 20 minut lub aż patyczek wbity w środek wyjdzie czysty.
Wyciągamy ciasto z piekarnika i studzimy. 
W międzyczasie przygotowujemy polewę, co jest bardzo proste, bo polega na zmieszaniu składników (można zmiksować).
Ciasto smarujemy polewą, po czym kroimy zanim polewa kompletnie wyschnie.




Brownie lub raczej brownies

W mojej książce kucharskiej tak piszą o tym specjale: Brownies probably go unchallenged as America's number one bar cookie. This version (...) carries chocolate extravagance to the limit. (Roupe, 1998)
Prawdopodobnie wielbiciele i wielbicielki czekolady nie potrzebują dodatkowej rekomendacji. Zwrócę tylko uwagę na dwa techniczne aspekty: 1) wg amerykańskiej nomenklatury brownies to ciasteczka, a nie ciasto, dlatego występują w liczbie mnogiej; trochę nie łapię różnicy między ciastem pokrojonym na kawałki a bar cookies, czyli ciastem pokrojonym na kawałki, ale niech im będzie. 2) oryginalnie brownies występują z polewą (frostingiem), w tym wypadku z serka (cream cheese), cukru i jajek; ja nigdy za tą polewą nie przepadałam i z tego powodu jej nie robiłam, więc nie będę udawać, że jest inaczej i przepisywać przepis, którego nie znam. 

SKŁADNIKI
1 1/4 przesianej mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
115 g gorzkiej czekolady* (ja czasem daję więcej czekolady, a za to odejmuję masła)
1 szklanka (220 g) masła
2 szklanki cukru (w tym 2-3 łyżeczki cukru waniliowego, chyba, że mamy pure vanilla extract, to wtedy 1 łyżeczka tegoż)
4 jajka
1 szklanka pokruszonych orzechów włoskich (można się obejść bez)

* czekolada powinna być jak najmniej słodka, wręcz niesłodzona

WYKONANIE
Łatwizna. Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Smarujemy płaską foremkę masłem i odstawiamy w chłodne miejsce.
Mieszamy mąkę z solą i proszkiem do pieczenia, odstawiamy.
Na garnek z gotującą się wodą kładziemy drugi garnek lub miseczkę. W tym drugim naczyniu umieszczamy czekoladę i masło. Mieszamy, aż się roztopią i zmieszają. Wtedy zdejmujemy górne naczynie, dodajemy cukier i mieszamy. Ciąg dalszy dobrze jest wykonać mikserem, bo jest to dość gęste. Do czekoladowej mikstury dodajemy po jednym jajka, a potem mąkę. Jeśli używamy ekstraktu waniliowego dodajemy go po jajkach. Na końcu dodajemy orzechy i mieszamy łyżką.
Tak przygotowane ciasto wylewamy do foremki i szybko rozprowadzamy równomiernie po dnie.
Pieczemy 20 minut lub aż patyczek wbity w środek wyjdzie czysty.
I jeśli nie robimy polewy, to już wszystko :)


piątek, 2 listopada 2012

Zupa porowo-ziemniaczna (Potage Parmentier)

To niewiarygodnie łatwa zupa, właściwie aż dziwne, że smakuje dobrze. A smakuje. Merci beaucoup, mme Child.

SKŁADNIKI
1/2 kg obranych i pokrojonych w kostkę lub plasterki ziemniaków
1/2 kg obranego i pokrojonego w plasterki pora
1 1/2 l wody
sól
4-6 łyżek śmietany lub 30-40 g masła
natka pietruszki lub szczypiorek do podania

WYKONANIE
Warzywa zalać wodą, osolić do smaku i zagotować powoli i gotować pod częściowym przykryciem przez 40-50 minut. Warzywa rozetrzeć widelcem lub zmiksować zupę. Doprawić do smaku (ja dodaję trochę pieprzu, którego nie ma w przepisie Julii).
Zdjąć z ognia, dodać zahartowaną kilkoma łyżkami zupy śmietanę lub masło. Wymieszać i podać posypaną posiekanymi ziołami.

Opcjonalnie, zupę można wykonać z cebuli zamiast pora.

Ciasto dyniowe (Pumpkin Pie)

Postanowiłam w końcu, że dość tego egoizmu. Robię właśnie chyba piąte ciasto dyniowe w tym sezonie i nie wiem, które w życiu, a przepisu na blogu nie ma. To już będzie.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nie podawałam przepisu, bo podstawowy składnik, czyli dynia w postaci papki, wydawał mi się trudny do zdobycia, bo choć podobno jest w Polsce w sprzedaży, to nigdzie jej nie widziałam w formie wygodnej i puszkowanej i papkę - o ile nie dostanę puszek w darach - robię sama. Nie jest to jednak nic skomplikowanego, a ciasto dyniowe należy do najpyszniejszych rzeczy świata i zdecydowanie warto trochę się dla niego popapkać.

Pumpkin pie można uznać za kwintesencję wartości dodanej w gotowaniu. Smak i tekstura, które uzyskujemy w efekcie końcowym zdecydowanie przerastają sumę zmieszanych składników. To ciasto jest naprawdę wyjątkowe i chwała temu, kto - prawdopodobnie z braku laku lub z nadmiaru dyni - dodał tę ostatnią do ciasta z kremem (custard pie) i postanowił przytłumić jej smak korzennymi przyprawami.

Moje pierwsze pumpkin pie. Ames, Iowa; 2007
SKŁADNIKI:
Ciasto
1 1/4 szklanki przesianej mąki
1/2 łyżeczki soli
1/2 kostki schłodzonego smalcu (czyli 100 g)
1/6 szklanki lodowatej wody (wstawiamy ją na chwilę do zamrażalnika lub chłodzimy kostkami lodu)
Nadzienie
1/2 szklanki brązowego cukru (jasnego)
1/2 szklanki białego cukru
1/2 łyżeczki soli
1 1/4 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka imbiru (w proszku)
1/2 łyżeczki zmielonych goździków
1/2 łyżeczki startej gałki muszkatołowej
1 1/2 szklanki puree dyniowego
1 szklanka mleka pełnotłustego (3,2 %)
1/2 szklanki i 2 łyżki mleka kondensowanego (niesłodzonego)
3 duże jajka, lekko ubite
Do podania
bita śmietana (śmietana 30% i cukier)

WYKONANIE:

Dynia
Dynia hokkaido
Jeśli nie mamy dyni w puszce musimy zrobić sobie najpierw puree. Do jednego ciasta trzeba go stosunkowo niewiele, bo 1,5 szklanki, ale można zrobić od razu więcej, poporcjować po dokładnie tyle i zamrozić. Wtedy babramy się w dyni raz, a papki mamy na całą zimę. Dynie na rynku są różne, zwłaszcza teraz, w sezonie. Najlepsza do naszego celu będzie dynia hokkaido. Nie jest tak spektakularnie piękna jak duże lampionowe dynie, ale: 1) jest pyszna; 2) ma odpowiednią konsystencję (inne dynie są zbyt wodniste); 3) nie trzeba jej obierać ze skórki. Ale do rzeczy: dynię dokładnie myjemy, odcinamy końcówki i ewentualne brzydkie kawałki skórki. Przekrawamy na pół i wydrążamy z pestek i tej bardziej miękkiej części. Kroimy jeszcze raz na pół. Jeśli postanowiliście zaryzykować z inną dynią, kroimy ją w ósemki i obieramy. Tak przygotowaną dynię dotujemy na parze, aż będzie miękka. Tak miękka, że będzie rozpadać się pod naciskiem. Ugotowane kawałki studzimy i rozdrabniamy na papkę w blenderze. Można pewnie też przetrzeć przez sito albo użyć innych archaicznych sposobów. I mamy gotowe puree. Jeśli zrobiliśmy więcej i mrozimy, można to zrobić w plastikowych pojemnikach na żywność lub szczelnie zamkniętych foliowych torebkach.

Ciasto
Ciasto wykonujemy według przepisu na ciasto do tarty, z tą różnicą, że zamiast masła używamy smalcu. Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale warto! Ciasto na smalcu jest dużo bardziej kruche i przyjemne, niż to na maśle. Poza tym lekki smalcowy smaczek dodaje ciastu pikanterii. Dodam, że w oryginalnym przepisie na cherry pie i apple pie też występuje to ciasto na smalcu. I jeszcze dodam, że ostatnio nie bawię się w ręczne siekanie tłuszczu i mąki, tylko robię to w maszynie - efekt jest równie dobry, tylko trzeba przypilnować, żeby zatrzymać maszynę, kiedy kawałki tłuszczu są odpowiedniej wielkości (pea size).
Ciasto po przygotowaniu chłodzimy przez ok. pół godziny, po czym rozwałkowujemy je i wykładamy nim foremkę (ja korzystam z okrągłej szklanej, fi 23 cm). Foremki nie smarujemy przedtem niczym.

Nadzienie
Nadzienie jest z tego wszystkiego najprostsze, bo jego wykonanie polega na zmieszaniu składników. Najpierw w dużej misce mieszamy wszystkie suche składniki. Potem dodajemy dynię i oba rodzaje mleka, a na końcu mieszamy całość z ubitymi jajkami. Nadzienie wylewamy do foremki wyłożonej ciastem.

Wstawiamy ciasto do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C. Pieczemy 15 minut, po czym zmniejszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy dalsze 45 minut. Ciasto jest gotowe, kiedy patyczek wbity w połowie odległości między środkiem a brzegiem wychodzi czysty.

Po upieczeniu czekamy aż ciasto wystygnie, a najlepiej jeszcze jest je schłodzić w lodówce - masa nabiera wtedy delikatniejszej konsystencji.

Ciasto kroimy jak tort na 8 kawałków, podajemy na zimno z bitą śmietaną. Przechowujemy w lodówce.